Nie przegrzewaj swojego roweru! List czytelnika
Napisał do mnie dzisiaj Piotr, czytelnik Poradników Rowerowych. Chciał się z Wami podzielić tą historią ze względu na wysoką temperaturę na zewnątrz. Upały to nie żarty. Przyznam, że jego historia przypomniała mi, jak wiele razy sam byłem na granicy przegrzania. Czasem z głupoty, z "jeszcze tylko jednego kilometra", albo ze złego planowania trasy. Zdarzało się, że z ledwością docierałem do domu z parzącymi w butach stopami i lekkimi zawrotami głowy. Nie mam zamiaru nikogo straszyć, jazda w ciepłych temperaturach może być przyjemna, ale ta historia jest warta przeczytania.
JestemPiotr zabierze głos, a ja zapraszam wszystkich, przy okazji do wpisu na blogu o tym, jak radzić sobie z upałem na rowerze.
Fot.By:
Jose Francisco del ValleW tygodniuW sobotę wybrałem się na wycieczkę rowerową po Ślęży. Pochodzę z Legnicy, więc wybrałem trasę liczącą około 150 kilometrów, gdyż niekoniecznie wracałem najkrótszą drogą. Rok i dwa wcześniej również przejechałem tę trasę, ale byłem jeszcze mniej przygotowany i było goręcej niż tym razem.
Ostatnich piętnastu kilometrów nie dokręciłem, bo byłem wyczerpany i musiałem skorzystać z roweru siostry. Trzy godziny później byłem w szpitalu z 41-stopniową gorączką.
Lekarz opisał skrajne wyczerpanie, łagodne odwodnienie i skrajne przegrzanie.
EkstremalneW tej sytuacji zwykłe byłoby kompletnym marnotrawstwem.
Wygląda na to, że byłem dobrze przygotowany. Łukasz dodał przepis na domowy izotonik, czyli 0,7 litra z zieloną herbatą, odrobiną soli, czterema plasterkami cytryny i miodem w zamian. Później spożycie 0,7 litra wody. Później spożyty został litrowy sok. Tak się złożyło, że był to porzeczkowy. Na kolejnym przystanku jeszcze 1,5 litra wody. 0,7 litra do bidonu i ponad pół galona w siebie, plus trochę wody dla ochłody i do przemycia twarzy. Kolejne 0,3 litra wody gazowanej, bo tylko taka była dostępna w tej miejscowości. Do tego doszły sezamki i batonik Snickers. Była to kanapka z pomidorem i serem z masłem. Na głowie jak zwykle nie miałem nic.
Ubiór: Koszulka z krótkim rękawem + przewiewna techniczna koszulka do biegania. Bluza, bo jak wychodziliśmy było 18 stopni i wyglądało na to, że pada deszcz. Było chłodno, ale duszno. Wyruszyłem około godziny 8 rano. Po drodze do południa zaliczyłem pięć, 10-minutowych kroplówek. Wystarczyło zmoknąć, ale nie przerywało to jazdy. Później wyszło słońce i zrobiło się ciepło.
Stało się.sultry.
Do ostatnich chwil nie czułem większego niż zwykle zmęczenia. W zasadzie trochę zwolniłem, bo teren ze Strzegomia do Legnicy był bardziej pagórkowaty. W niektórych miejscach musiałem wolniej pedałować. To był krótki, pięciominutowy postój. Posiedziałem trochę i wiedziałem, że już nigdy więcej nie usiądę na rowerze.
Więcej można dowiedzieć się także o następujących kwestiach:Powiedziałbym, że jestem bardziej zmęczony niż słaby.
Natychmiast
Zadzwoń do nas już dziś, aby dowiedzieć się więcej o naszych usługach.
Możesz również dowiedzieć się więcej o następujących kwestiach:Siostra na przejażdżkę Byłam z powrotem u siebie przed piętnastą. Temperatura 37,5. Po siedemnastej było już 41. Szpital - elektrolity i glukoza z paracetamolem dożylnie.
Opisuję tę sytuację, aby inni rowerzyści mieli świadomość, że może się to zdarzyć. Ja nigdy nie doświadczyłem czegoś podobnego, mimo że jeżdżę na wiele wycieczek. Biegałem również w maratonach. Czasami po nich również doświadczałem drgawek. Było to jednak spowodowane hipotermią lub zmęczeniem. To mijało w ciągu kwadransa.
Okres ten to wakacje i dobry czas na wyjazd gdziekolwiek. Temat również jest aktualny. Mój przypadek może być przydatny do edukacji lub uświadomienia czytelników tego bloga.
Pozdrawiam,
PiotrW
Na zakończenie powiem kilka słów. Cieszę się, że Piotr doszedł do siebie i w końcu było dobrze. Z jego pism wynika, że jechał bez nakrycia głowy i wypił za dużo na raz. Powinien był pić mniej i częściej. Nawet gdyby założył nakrycie głowy, nie uchroniłoby go to przed odwodnieniem i przegrzaniem. Od jazdy w palącym upale może zginąć każdy.
Proszę, pozwólcie mi to powtórzyć:Wielkie podziękowania dla Piotra za podzielenie się tą historią.