Post

Obalamy mity o jeździe rowerem do pracy

Wokół roweru do pracy krąży wiele mitów. W większości są one częścią naszej samoobrony przed wysiłkiem. Łatwiej jest szukać wymówek dla siebie, gdy pogoda jest nieprzewidywalna i trudno znaleźć motywację i chęć do działania. Wszystko sprowadza się do naszego względnego komfortu i niechęci do wychodzenia poza naszą strefę komfortu. Chowamy się za bezpieczeństwem, strachem, zmęczeniem i innymi popularnymi buzzwordami, o których wiemy, że nie są prawdziwe, ale które stały się naszą barierą, a nie dźwignią.

David DuChemin jest znanym instruktorem fotografii i sportowcem amatorem, który radzi swoim uczniom, aby codziennie robili zdjęcia. Czekanie na moment przyniesie ci właściwy czas, ale jeśli będziesz tylko czekać, będzie za późno. Święte słowa. Sprawmy, by tak się stało, jeśli mamy szansę pojechać rowerem do pracy. Z lekkim akcentem motywacyjnym - kto chce, ten znajdzie. Kto nie chce - znajdzie wymówkę. Dziś obalimy najczęstsze mity i pomożemy znaleźć sposób na brak wymówek. Ruszaj w drogę!

Mit 1: Jazda na rowerze w mieście jest niebezpieczna.

Jeden z najbardziej rozpowszechnionych wśród nas mitów. Ukrywamy fakt, że jesteśmy narażeni na smog, spaliny i samochody, które mogą sprawić, że jazda na rowerze nie będzie dla nas bezpieczna. Nie jest to lęk bezpodstawny. Rowerzysta wdycha dwa razy więcej powietrza niż przeciętny kierowca, więc wchłania dwa razy więcej szkodliwych substancji. Jednak wymiana powietrza między rowerzystami a kierowcami jest dwukrotnie szybsza niż w przypadku kierowcy za kółkiem. To tylko jedna rzecz. Dwa - siedząc na rowerach jesteśmy wyżej niż rury wydechowe samochodów, więc mniej czasu spędzamy w korkach. Mamy też więcej możliwości manewru - jazda na rowerze górskim czy miejskim pozwala nam wybrać trasę i zaplanować ją tak, by nie pojawiać się na ruchliwych drogach zbyt często.

Nawet w brudnych miastach korzyści z jazdy na rowerze przewyższają niedogodności związane z przemieszczaniem się przez smog. Otyłość i inne problemy zdrowotne, takie jak problemy z krążeniem, zmęczenie - to wszystko mogą odczuć rowerzyści. Bezpieczeństwo to druga kwestia. Wpływa ono bezpośrednio na nasze zdrowie w sposób, którego nie jesteśmy w stanie przewidzieć. Rowerzysta jest bardziej narażony na obrażenia i śmierć w ruchu miejskim niż motocyklista. Tu jednak tkwi siła - nawet w dużych miastach możemy zaplanować naszą trasę i w większości przypadków będziemy mogli ominąć drogi. Możemy skorzystać z prognoz jakości powietrza, aby lepiej zaplanować. Możemy też założyć maskę świetlną, dzięki której zmodyfikujemy naszą trasę tak, by omijać szlaki komunikacyjne. Wszystko zależy od chęci. Wierzymy, że jazda rowerem po mieście może być tak zdrowa, jak tylko chcemy, ale na pewno jest korzystniejsza niż siedzący tryb życia.

Mit 2: Nie da się przewieźć rowerem niezbędnych rzeczy do pracy

Kolejny mit to bzdura, którą wymyśliliśmy na własne potrzeby. Bądźmy szczerzy, czy naprawdę można przewieźć swoje niezbędne do pracy rzeczy na rowerze? Oczywiście, że można. Właściwie możemy przewieźć prawie wszystko, co jest potrzebne do pracy, pod warunkiem, że nie jesteśmy zespołem geodetów, którzy chcą wybudować wiadukt. Nie jesteśmy cywilizacją, która sięga średniowiecza. Zamiast tego żyjemy w XXI wieku. Pracodawcy zapewniają nam szafkę, stołówkę i sprzęt w pracy. Ubrania z nas nie spadają i nie musimy mieć setek papierów czy dokumentacji: większości osób wystarczy przenośny dysk twardy.

Jeśli pracujemy fizycznie, to raczej pracodawca nie powie nam "Słuchaj dobrze Grzesiu, przynieś jutro kilof, łopatę i piłę ukośną". Do dyspozycji mamy różne sakwy rowerowe, w których można przechowywać więcej, np. ubrania, laptopy czy aparaty fotograficzne. Sakwy dostępne są nawet u najbardziej renomowanych producentów. Modele te są trwałe i stosunkowo niedrogie. Możemy je znaleźć wśród takich produktów jak Ortlieb czy Merida. Możemy jednak znaleźć również sakwy od Basil i Accent, które są znacznie bardziej przystępne cenowo. W związku z tym? Mit do kosza - zdecydowanie!

Mit 3: Nie mam gdzie zostawić roweru w domu.

Nie ma jednego przepisu, który nakazywałby pracodawcom zapewnić parking dla pracowników z rowerami lub samochodami. Dotyczy to zwłaszcza dużych miast, gdzie każdy metr kwadratowy jest drogi. Jednak wiele zakładów pracy dysponuje wystarczającą powierzchnią, aby mieć własne miejsca parkingowe. Zamknięte obiekty eliminują ten problem. Nie ma możliwości, aby ktokolwiek uzyskał do nich dostęp. Załóżmy, że pracujemy w firmie, która nie posiada miejsca parkingowego poza swoimi biurami. Może to utrudnić naszą kreatywność i zdolności komunikacyjne. Parkingi rowerowe można znaleźć również w dużych centrach handlowych. Dla chętnych nie jest to trudne do zaakceptowania, o ile jest minimum kultury.

Mit 4: Do jazdy na rowerze potrzebuję drogiego sprzętu.

Pieniądze są ważne, ale bez nich świat byłby strasznym miejscem. W przypadku roweru, który jest najlepszym środkiem transportu, jaki może mieć każdy, nie ma znaczenia, czy nie posiada on umiejętności czy nie jest zaawansowany technologicznie. Okazuje się, że wiele osób uważa, że rowerzyści wymagają drogiego sprzętu. Jest to często spotykana wymówka. Dzięki niej możemy usprawiedliwić brak roweru, ubrań, sakw, czy nawet roweru do pracy. Przyjrzyjmy się kosztom podstawowego roweru miejskiego. Kosztuje on od 1700 do 1800 zł (Romet Merida) lub 3500 zł (Winora Talparo). Kurtka rowerowa - Rogelli Gravity to 156zł. Sakwy - można dostać nawet 100zł. Ponieważ w pracy wszyscy się przebieramy, spodenki i buty mogą być kwestią indywidualnego wyboru. Zsumujmy te sumy do 2500zł.

Niektórzy będą twierdzić, że to za dużo. Samochód hybrydowy kosztuje co najmniej 60 000 zł. Do tego dochodzi parkowanie, serwis i ubezpieczenie. Czy to wciąż dużo? Są setki niepotrzebnych, źle zaplanowanych lub bezsensownych wydatków. Nie mamy nic przeciwko płaceniu za używki czy konta abonenckie, by zobaczyć kolejny serial. Stoimy w kolejce po kolejną konsolę, ale kosztem naszego zdrowia, boimy się - podobno - jak ognia. Czy słusznie? Wydaje nam się, że nie. Uważamy, że nie. Mit do kosza

Mit 5: Nie mam wystarczającej kondycji, aby codziennie jeździć na rowerze.

Jeśli słyszysz taki banał wypowiedziany przez kogoś, to my Cię rozśmieszymy. Nie mam wystarczającej kondycji, aby codziennie jeździć na rowerze - brzmi świetnie, prawda? Z całą powagą, obawa przed zmęczeniem nie powinna być dla nas żadną, ale to absolutnie żadną przeszkodą. Nasz dojazd do pracy to nie więcej niż...no właśnie, zależy jak daleko. Czy jest to 50 km w jedną stronę? Czy jest to 10 km w obie strony? Czy nie da się rozwiązać problemu przy użyciu siły? Przeciętnie przejście z jednego miejsca do drugiego zajmuje nam około 10 km. Pokonanie 10 km powinno nam zająć 45 minut, jeśli pedałujemy w spokojnym tempie. Wliczając w to skrzyżowania ulic. Ba, może to zająć nawet godzinę - ale wtedy jest to naprawdę tempo spacerowe.

Po drugie, pamiętajmy, że dojazd do pracy nie stanowi wyścigu między Liege a Bastogne czy Liege ani etapu na Tour De France. Możemy podróżować we własnym tempie i nikt nas nie śledzi. Po kilku dniach łatwo będzie dostrzec wartość tej podróży, która nas nie zmęczy, a da przyjemność. Jazda na rowerze ma wiele zalet, które sprawią, że staniemy się bardziej sprawni. W końcu będziemy mogli wybrać krótszą trasę, by zyskać więcej czasu na rowerze. Po trzecie - Jeśli zaczniemy dziś z kondycją na "zero", to jeśli nie będziemy jeździć przez trzy miesiące, to nadal będziemy na "zero" (o ile nie będziemy uprawiać żadnych innych sportów). Nie powinniśmy się bać czasu, który jest potrzebny do zbudowania naszej sprawności. To minie. Pierwszy krok jest najtrudniejszy. Po dziesięciu będziecie się śmiać z takiego mitu.

Mit 6: Nie mogę jeździć rowerem do pracy, bo w pracy muszę być inteligentny

Aby obalić ten mit, proponuję uwierzyć w następujący obrazek, którego świadkami byliśmy w Londynie, jednym z najpiękniejszych miast świata. Ulice tej ogromnej metropolii są zatłoczone rowerzystami, którzy pędzą do pracy tuż po godzinie siódmej. Nawet w spódnicach, krawatach i marynarkach mają co najwyżej stylowo podwinięte prawe nogi, aby łańcuch nie stykał się ze spodniami. Czasem teczka na plecach, a czasem duże słuchawki. Choć ulice w Anglii mają wydzielone ścieżki rowerowe, kultura jazdy jest tam zupełnie inna. Nie przeszkadza to jednak ludziom pedałować do pracy w najpoważniejszym stroju.

Gorzej jest w przypadku pań, ale w Londynie nie stanowiło to problemu. Z drugiej strony, nadal nosimy w sobie wiele nieuzasadnionych uprzedzeń wobec rowerzystów i rowerów. Elegancji nie da się zmierzyć, nie sprowadza się do posiadania drogich ubrań - to poziom, który się prezentuje, poczucie estetyki i umiejętność wyglądania dobrze niezależnie od pogody. W pracy mamy też szafkę, w której możemy mieć awaryjny zestaw na wszelkie nieprzewidziane sytuacje.

Mit 7: Dojazd rowerem do pracy zajmuje więcej czasu.

Jesteśmy przyzwyczajeni do myślenia o samochodach. Jesteśmy nieustannie bombardowani cechami samochodów, takimi jak przyspieszenie, prędkość, zwrotność i pojemność silnika. To wszystko jest w porządku, gdy mamy do czynienia z podróżami międzymiastowymi. Rower działa równie dobrze w miastach, gdzie czas dojazdu nie jest stały. Ponadto różnice czasowe między nimi są bardzo małe. Jednoślad jest mniejszy i może być używany na wszystkich drogach. Nie jest narażony na stanie w korkach, nie musi szukać miejsca do parkowania i jest mniej zależny od objazdów lub dróg utwardzonych. Jeśli ktoś stanie w obliczu robót drogowych (o które w dzisiejszych czasach nie trudno), rowerzysta dotrze do pracy szybciej i w lepszym nastroju. - niż ten w samochodzie. Dzieje się tak dlatego, że nie potrafimy się do tego przyznać. Wygodę i niechęć zamieniamy na niemalże obronę oblężonej twierdzy. A to zupełnie niepotrzebne. Przyjrzyjmy się naszemu czasowi i sprawdźmy, czy te 10-15 minut to naprawdę nie jest tak dużo.

Mit 8: Po jeździe na rowerze będę zmęczony i nie będzie mi się chciało nic więcej

Na deser zostaje stwierdzenie, które obalą nawet amatorzy jakiegokolwiek sportu: po jeździe na rowerze będę zmęczony i nie będzie mi się chciało nic robić (a w domu jest jeszcze tyle do zrobienia). Nie da się przejechać na rowerze 10-20 km dziennie bez uczucia wyczerpania. Korzyści płynące z otwartej przestrzeni i wysiłku fizycznego poprawiają krążenie i produkcję endorfin. Upraszczając, pozwalają one mózgowi odpocząć, zregenerować się, zmienić trajektorię ruchu, redukują stres i pomagają nam pozbyć się wewnętrznego napięcia. W rzeczywistości jest wręcz odwrotnie. Po przejechaniu kilku kilometrów po pracy, wystarczy nam chłodny prysznic i szklanka wody mineralnej, aby wszystko się poukładało. Ciało jest bardziej energiczne, chce nam się więcej, a nasz sen jest głębszy i lepszy. Mamy ciągłe przekonanie, że możemy osiągnąć wszystko. Życie smakuje lepiej, gdy zjemy trochę kalorii. Są to cechy niewymierne i trudne do określenia ilościowego bez znajomości anatomii i biochemii. Są jednak tak wiarygodne i prawdziwe, jak to tylko możliwe.

Sojuz-Apollo czyli Jak spotykamy się z mitami

Podczas misji Sojuz-Apollo Amerykanie pochwalili się Rosjanom stworzeniem pióra, które mogłoby pisać w próżni. Kosztowało to miliony dolarów. Rosjanie wzruszyli ramionami i powiedzieli, że wolą używać ołówków. Przekładając to na język rowerowy, znacznie łatwiej jest wsiąść na rower i jechać, zamiast czekać na potwierdzenia. Wszystko staje się łatwiejsze i nie musimy szukać wymówek. Zamiast tego znajdziemy sposoby, aby kontynuować jazdę. Zaufajmy naszym instynktom. Nie wierzmy we wszystkie mity. Bądźmy własnymi ołówkami, sterami i żaglami. Nawet na rowerze. Wyjdźmy na zewnątrz!